Wczoraj w Moskwie i innych miastach Rosji miały miejsce anntywojenne i antyputinowskie manifestacje. Ktoś je zorganizował. Ktoś wyprowadził te tysiące na ulice. Pytanie brzmi kto?
Drugie pytanie , po co?
Czyżby w Rosji rodziła się niezależna opozycja zdolna poderwać do słusznego buntu tysiące ludzi? Czyżby sankcje świata, które uderzyły w zwykłych obywateli odnosiły właśnie skutek? A może ciała poległych, rosyjskich żołnierzy - spalane w mobilnych krematoriach - wstrząsnęły opinią publiczną?
Śmiem powątpiewać.
To dobrze, że w Rosji ktoś chce wstrząsnąć sceną polityczną. To dobrze, że być może komuś wpływowemu zależy na wymianie kadr na Kremlu. Dobre jest wszystko co destabilizuje wroga. Sądzę jednak, że tym kimś są nadal macherzy z KGB. Co wcale nie jest dla nas korzystne. Być może Putin nie spełnia już ich oczekiwań. Być może ktoś przestawił wajchę na przykład na Chodorkowskiego. Ale nic co dotąd "urodziła" Rosja carska, radziecka czy "demokratyczna" nie przełozyło się dobrze dla Polski. Może z wyjątkiem tak zwanej pierjestrojki...
Doprawdy nie chce mi się wierzyć w spontaniczność tych manifestacji. Rosjanie są narodem zniewolonym. Zdominowanym przez ciemne siły o azjatyckiej, krwiożerczej mentalności. Prości ludzie są zaprogramowani jak cyborgi. Są posłuszni wobec władzy skądby ona nie pochodziłą. Mają wszczepioną genetycznie dumę narodową opartą na zakłamanej historii. Ich intelektualiści i politycy bełkoczą zwykle od rzeczy wykute na blachę formułki, brak wiedzy nadrabiając pychą i pogardą wobec innych. To nie jest naród zdolny do buntu. Chyba , że Wielki Manipulator pociągnie za odpowiednie sznurki...
Być może to tylko jakaś rozgrywka między GRU i KGB. Nie ekscytujmy się więc. Jeszcze wczoraj ten naród stał murem za swym carem. Pluł na faszystowską Ukrainę i pańską Polskę. Butnie deptał Europę i Amerykę. Jeśli teraz występuje przeciw hegemonowi to znaczy, że albo za jego plecami wybrano sprawniejszego następcę, albo opricznicy chcą potrząsnąć jeno "carem Iwanem"...
